Po wyborach prezydenckich Prawo i Sprawiedliwość dostało wiatru w żagle, ale politycy tej partii zdają sobie sprawę, że to nie oni będą rosnąć. Na fali wznoszącej jest Konfederacja i to do kolejnych wyborów się nie zmieni. „Deklaracja Polska”, jaką zaprezentował w piątek Jarosław Kaczyński, to nie jest objaw siły, lecz bezsilności wobec rosnącej w siłę partii Bosaka i Mentzena.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaprezentował pakiet 10 kluczowych postulatów, odnoszących się do kluczowych problemów polityki europejskiej i krajowej. Wśród nich znalazły się m.in. zdecydowany sprzeciw wobec centralizacji Unii Europejskiej, nielegalnej imigracji, założeń Zielonego Ładu, a także propozycja obniżenia cen mieszkań. Propozycja podpisania deklaracji została skierowana do Konfederacji.
Świadomi konieczności natychmiastowego i jednoznacznego przeciwdziałania tym tragicznym dla Polski decyzjom, szczególnie w trosce o młode i przyszłe pokolenia Polaków, przyjmujemy niniejszą deklarację polską w punkcie pierwszym
– napisano już we wstępie dokumentu.
„Rozliczenia” to hasło bez przyszłości
Już w pierwszym punkcie jest odniesienie do ewentualnej współpracy z partią Donalda Tuska, która zostaje odrzucona. Dokument wyklucza jakąkolwiek współpracę z Koalicją Obywatelską, co nie jest szczytem politycznej strategii, a tym bardziej, nie odpowiada na społeczne zapotrzebowanie. O ile społeczeństwo źle ocenia rząd Donalda Tuska, a notowania jego partii spadają, to wciąż jest duży odsetek ludzi o których trzeba zawalczyć, a nie ich odrzucić.
Nie dla koalicji z Tuskiem i jego ludźmi. Żaden rząd, ani teraz, ani też nigdy w przyszłości nie będzie tworzony z udziałem sił politycznych Donalda Tuska
– podkreślono w pierwszym punkcie.
Reakcja Konfederacji była błyskawiczna. Partia nabiera politycznego rozpędu, a jej liderzy doskonale rozumieją, że im bliżej wyborów, tym lepsze będą notowania. Paradoksalnie, sprzymierzeńcem tej dynamiki będzie w najbliższych miesiącach rząd Donalda Tuska. Ten ostatni zapowiedział przy okazji rekonstrukcji, że teraz rozliczenia PiS będą jeszcze szybsze, brutalniejsze i bezwzględne. Taka perspektywa, to wymarzona sytuacja dla Konfederacji, która chce być alternatywą wobec takiej polityki. Jej liderzy, znacznie bardziej niż politycy PiS, zdają sobie sprawę z tego, że społeczeństwo nie zagłosuje za rozliczeniami.
I właśnie dlatego, „Deklarację Polską” oraz wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, należy czytać jako próbę sprowadzenia rosnącej Konfederacji do swojego poziomu.
Przedstawiając „Deklarację Polską”, Jarosław Kaczyński nie zauważył, że sytuacja polityczna się zmieniła; to PiS potrzebuje Konfederacji, a nie Konfederacja PiS-u
– napisał na platformie X Sławomir Mentzen.
Na celowniku jest też Konfederacja
Dziś na prawicy trwa bój o rząd dusz i to politycy Konfederacji mają w swoim ręku więcej argumentów. Ważne jednak, aby nie przeszarżowali w krytyce PiS. Siły liberalno-lewicowe będą konsekwentnie walczyć z PiS-em, ale jest dla tego środowiska czymś oczywistym, że osłabiać trzeba również Konfederację.
Rząd Donalda Tuska nie ma już zdolności stworzenia czegoś, ale ma siłę i narzędzia do zniszczenia konkurencji. Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, to nie zawahają się przed niczym. Jeszcze kilka tygodni temu „zamach stanu” i próba unieważnienia lub zablokowania wybranego w demokratycznych wyborach Prezydenta RP, wydawała się nieprawdopodobna. Dziś delegalizacja PiS i Konfederacji pod byle pozorem, nawet fałszywie wykreowanym, również wydaje się taką. Ale może być inaczej i dlatego chojrakowanie Konfederacji wobec „starej prawicy”, naturalne w systemie konkurowania przez partie, nie może przekroczyć granicy po której ciężko będzie się wspólnie bronić
Robert Bagiński

