Miały zmieniać polską politykę, ale to polityka zmieniła je. Przypadek Aleksandry Leo z Polski 2050 tylko potwierdza powszechną regułę: kobiety w polityce potrafią być bardziej bezwzględne niż mężczyźni. Leo miała zostać ministrem kultury, ale musiała obejść się smakiem, bo czuła na sobie oddech koleżanki z partii. Pikanterii dodaje fakt, że dla zatarcia śladów mężczyźni sprzedawali narrację o „sprawach osobistych” niedoszłej posłanki.
Podczas niedawnej rekonstrukcji rządu, Aleksandra Leo nie przyjęła oferty objęcia teki ministra kultury. Wcześniej, kluczowi politycy Polski 2050 informowali, że ta decyzja ma związek ze sprawami osobistymi, które nie mają związku z polityką. Ostatecznie, nową szefową MKiDN została Marta Cienkowska, dotychczasowa wiceminister z tej samej partii.
Narrację o „sprawach osobistych” potwierdzała sama poseł Leo, ale dzisiaj coś się jej zmieniło. W trakcie wywiadu dla TVP przedstawiła całkiem inną wersję.
Przyszło mi zderzyć się z tą brutalną stroną polityki, o której często słyszeliśmy i z takimi zachowaniami, które dla mnie są zachowaniami nieakceptowalnymi, można powiedzieć, że są raczej zachowaniami podłymi
– powiedziała poseł Leo, jednocześnie sugerując, że za jej decyzją o odmowie objęcia ministerialnej teki stała stała koleżanka z partii.
Co oczywiste, taka sugestia nie przeszła bez echa. To kolejna sytuacja, która obnaża napięte relacje wewnątrz partii. Co więcej, słowa padły w momencie, gdy trwa „wyławianie” posłów z Polski 2050. Nie bez znaczenia jest fakt, że o sprawach rodzinnych Aleksandry Leo zapewniali liderzy ugrupowania: marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz wiceminister Michał Gramatyka. Wypowiedź posłanki stoi w wyraźnej sprzeczności z narracją prezentowaną przez tych polityków.
Nie wiadomo jeszcze, czy słowa niedoszłej minister kultury były spontaniczne, ale wiadomo na pewno, że partia Szymona Hołowni ucieka przed wiekiem politycznej trumny.
Wydaje się więc, że wypowiedź Leo to kolejny krok w kierunku rozpadu Polski 2050. Na jej „trupie” chciałaby się pożywić Platforma Obywatelska, a być może również Polskie Stronnictwo Ludowe. Nie wiadomo jeszcze, czy słowa niedoszłej minister kultury były spontaniczne, ale wiadomo na pewno, że partia Szymona Hołowni ucieka przed wiekiem politycznej trumny. W polskiej polityce, to żadna nowość, że partie kreujące się na „trzecią siłę”, nie mają siły by przetrwać dłużej niż jedna kadencja. Podobnie kończył Ruch Palikota, Nowoczesna i Kukiz’15, a teraz na tą drogę – donikąd, wchodzi Polska 2050. Los poseł Leo nie jest przesądzony, ale partii przez nią reprezentowanej, zdecydowanie tak.
Co ciekawe, Ryszard Petru odszedł z polityki, do której udało mu się powrócić w ostatnich wyborach — również dzięki zaangażowaniu kobiet. Oczekiwanie, że Aleksandra Leo zostanie potraktowana łagodniej przez koleżanki, to myślenie życzeniowe. Podobnie jak przekonanie, że kobiety wnoszą do polityki wrażliwość, zrozumienie i solidarność. Rzeczywistość bywa zupełnie inna, o czym boleśnie przekonała się posłanka Leo. Finał tej sprawy nie jest jeszcze znany, więc przykładów kobiecej „wrażliwości” może być więcej.
Kobieta kobiecie potrafi być wilkiem, a nawet jeszcze bardziej drapieżnym zwierzęciem. Niewiele jest przykładów kobiet, których polityka nie zmieniła. Na szczęście są takie, który potrafiły zmieniać politykę.
Robert Bagiński

