Karol Nawrocki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, oficjalnie dostarczył do Państwowej Komisji Wyborczej ponad 1,3 miliona podpisów poparcia. To wynik, który na pierwszy rzut oka budzi uznanie i pokazuje mobilizację partyjnego zaplecza. Nawrocki, występując na konferencji prasowej, nie krył dumy, podkreślając, że liczba podpisów świadczy o „determinacji” jego sztabu oraz „zaufaniu” wyborców. Ale czy rzeczywiście jest to sygnał masowego poparcia, czy raczej dobrze zorganizowanej partyjnej machiny?
Prawo i Sprawiedliwość od lat słynie z dyscypliny organizacyjnej. W przypadku dużych partii rzadko zdarza się, by ich kandydaci mieli problem ze spełnieniem wymogu zebrania 100 tys. podpisów. W praktyce jest to raczej test sprawności struktur, a nie rzeczywistego poparcia społecznego. Zebrana liczba może robić wrażenie, ale pytanie brzmi: ile z tych podpisów to wyraz autentycznego entuzjazmu dla kandydatury Nawrockiego?
Kim jest Tadeusz Batyr?
Podczas konferencji pojawił się jednak temat, który może związać się z większymi problemami dla kandydata. Dziennikarze przypomnieli, że Karol Nawrocki publikował pod pseudonimem „Tadeusz Batyr” biografię Nikodema Skotarczaka, znanego jako „Nikoś”, legendy trójmiejskiej przestępczości zorganizowanej. Co więcej, jako Batyr publicznie komentował własne działania jako Nawrockiego, co budzi pytania o granicę pomiędzy kreowaniem narracji a manipulacją opinii publicznej.
Nawrocki nie zaprzecza, że to on stoi za tym pseudonimem. Tłumaczy, że był to zabieg mający na celu oddzielenie jego pracy naukowej od funkcji dyrektora Muzeum II Wojny Świata, którą pełnił w tamtym okresie. Tylko czy takie wyjaśnienie wystarczy? Czy wyborcy zaakceptują fakt, że ich kandydat funkcjonował pod dwiema tożsamościami w przestrzeni publicznej?
Polityczne konsekwencje ujawnienia
Podwójna tożsamość Nawrockiego wywołała falę komentarzy w mediach i środowisku politycznym. Krytycy zarzucają mu nieprzejrzystość i podważają jego wiarygodność jako osoby ubiegającej się o najwyższy urząd w państwie. Z kolei zwolennicy argumentują, że sprawa jest wyolbrzymiona, a Nawrocki nie zrobił niczego nielegalnego.
W polityce jednak nie chodzi tylko o legalność, ale także o odbiór społeczny. Wizerunek kandydata może ucierpieć, zwłaszcza w grupach wyborców wrażliwych na kwestie etyczne i przejrzystość życiorysu publicznego. Politycy opozycji już wykorzystują temat, sugerując, że Nawrocki jest „człowiekiem o dwóch twarzach”.
Co dalej z kampanią?
Mimo kontrowersji Karol Nawrocki nie zamierza się wycofać. Jego sztab koncentruje się na ofensywie medialnej i prezentowaniu programu wyborczego, licząc na to, że temat drugiej tożsamości z czasem straci na znaczeniu.
Czy wyborcy zaakceptują to wytłumaczenie? Czy ujawnienie pseudonimu odbije się na wynikach wyborów? Odpowiedzi poznamy już 18 maja.
źródło zdjęcia: https://x.com/Przemas9669/status/1901686815880302737/photo/1
Magdalena Kwiatkowska