Prezydent Andrzej Duda zdecydował o skierowaniu ustawy znanej jako „lex Romanowski” do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej. Nowelizacja ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora zakłada pozbawienie wynagrodzenia parlamentarzystów, wobec których wydano postanowienie o tymczasowym aresztowaniu – zwłaszcza jeśli ukrywają się za granicą.
Ustawa wymierzona w posła PiS
Inicjatywa legislacyjna powstała z inicjatywy Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 oraz PSL i została uchwalona przez Sejm pod koniec stycznia 2025 roku. Jej potoczna nazwa pochodzi od Marcina Romanowskiego, posła Prawa i Sprawiedliwości i byłego wiceministra sprawiedliwości, który stał się jednym z głównych bohaterów śledztwa w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura zarzuca mu udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na dotacje. Romanowski, zamiast stawić się przed organami ścigania, wybrał polityczny azyl na Węgrzech, twierdząc, że w Polsce nie ma szans na sprawiedliwy proces.
Prezydent podważa tryb legislacyjny
Prezydent w swoim komunikacie zaznaczył, że poprawki wprowadzone przez Senat zmieniły treść ustawy na tyle, że mogą naruszać konstytucyjne standardy procesu legislacyjnego. To właśnie ta kwestia skłoniła Dudę do skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, zamiast ją podpisać.
Polityczna burza – Hołownia: „To wstyd”
Decyzja prezydenta spotkała się z ostrą reakcją marszałka Sejmu, Szymona Hołowni, który nazwał ją „wstydem”. Jego zdaniem Duda mógł podpisać ustawę i pozwolić na jej wejście w życie, zamiast blokować mechanizmy wymierzone w parlamentarzystów uchylających się od odpowiedzialności.
Co dalej z „lex Romanowski”?
Teraz wszystko w rękach Trybunału Konstytucyjnego, który oceni zgodność ustawy z Konstytucją RP. W zależności od decyzji, ustawa może trafić z powrotem do Sejmu lub zostać całkowicie wstrzymana. Na razie Marcin Romanowski może spać spokojnie – jego uposażenie parlamentarne pozostaje bez zmian.
źródło zdjęcia: https://x.com/MiklosSzantho/status/1869999835375374849/photo/1
Anna Miller