Zwycięstwo Karola Nawrockiego w drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce nie umknęło uwadze zachodnich mediów. W komentarzu redakcyjnym Financial Times przedstawiono je nie tyle jako wyraz lokalnej specyfiki, co kolejny przykład głębokiego pęknięcia zachodnich demokracji: pomiędzy liberalnymi centrystami a nacjonalistyczno-populistycznymi outsiderami.
Wybór między rozczarowaniem a obietnicą uznania
Jak podkreśla FT, wynik wyborów – choć nieznaczny – nie był przypadkiem. Zarówno Nawrocki, jak i jego rywal Rafał Trzaskowski, zdobyli po około 10 milionów głosów. To nie jednostkowa decyzja, lecz objaw głębszego strukturalnego konfliktu społeczno-ekonomicznego. Głosujący na kandydata wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość niekoniecznie kierowali się ideologiczną lojalnością – raczej potrzebą symbolicznego uznania i rozczarowaniem brakiem zmiany w strukturze społecznego uczestnictwa.
Gazeta cytuje Andrése Rodrígueza-Pose’a, ekonomistę i geografa, który komentuje wynik jako przejaw „cichego, kumulatywnego efektu marginalizacji regionów”, które w modernizacji kraju zostały pominięte. Nawrocki, ze swoją retoryką suwerenności i siły, odpowiedział na potrzebę uznania tych miejsc – nawet jeśli nie obiecywał realnych reform.
Ekonomia opuszczonych
Analiza pokazuje, że o ile Polska jako całość korzystała z integracji z UE, to korzyści te były rozłożone nierównomiernie. Wzór głosowania był jasny: Trzaskowski wygrywał w miastach i wśród lepiej wykształconych, Nawrocki w mniejszych ośrodkach i regionach o niższym poziomie edukacji i urbanizacji. Jak zauważa FT, Polska nie stworzyła „gospodarki przynależności” – modelu, w którym każdy obywatel widzi siebie jako pełnoprawnego uczestnika wzrostu.
Szczególnie wymowne są dane zebrane przez „Gazetę Wyborczą”, które pokazują, że niemal wszędzie Nawrocki poprawił wynik swojego obozu z wyborów parlamentarnych 2023 roku. Trzaskowski niemal nigdzie. To nie tylko efekt skuteczniejszej kampanii – to także odzwierciedlenie pogłębiającego się przekonania, że centrum polityczne nie odpowiada na potrzeby „prowincji”.
Kulturowy impas i pułapka polaryzacji
Zgodnie z analizą FT, kampania Trzaskowskiego – podobnie jak amerykańska kampania Kamali Harris – mogła niepotrzebnie wzmacniać podziały, koncentrując się na „zagrożeniu dla demokracji”, jakie rzekomo miał stanowić przeciwnik. Efekt? Dla wielu wyborców Nawrocki stał się jeszcze bardziej „swój” – ofiarą elit, którym nie ufa się od dawna.
Zauważalna była też nieobecność języka pojednania po stronie rządzącej koalicji. Rządy Donalda Tuska, według FT, skupiały się na konfrontacji z PiS, traktując polską scenę polityczną jako osobistą batalię z Jarosławem Kaczyńskim, co osłabiło jego zdolność do konsolidowania zaplecza i poszerzania bazy społecznego poparcia.
Co dalej?
Na poziomie krajowym zapowiadane są turbulencje: głęboki konflikt między rządem a prezydentem, możliwe przedterminowe wybory, konieczność przedefiniowania strategii legislacyjnej. Financial Times sugeruje, że jedyną szansą na odwrócenie trendu jest wypracowanie nowego programu społecznego, trudnego do zawetowania, który realnie odpowie na troski większości wyborców.
W skali międzynarodowej – jak zaznacza FT – wybory w Polsce wzmacniają sojusz populistycznej prawicy po obu stronach Atlantyku. „W niedzielę MAGA wygrało w Polsce” – stwierdzają cytowani przez gazetę komentatorzy, wskazując, że sukces Nawrockiego to także efekt transnarodowej strategii wspierania prawicowych kandydatów przez struktury powiązane z amerykańską alt-prawicą.
źródło: Financial Times, Lessons from Poland
źródło zdjęcia: https://x.com/NawrockiKn/status/1932850416330686973/photo/1
Anna Miller

