Styl odejścia Adama Bodnara z funkcji ministra sprawiedliwości jest tematem politycznych dyskusji. Uznany profesor z doświadczeniem Rzecznika Praw Obywatelskich, został zastąpiony przez zwykłego sędziego Waldemara Żurka z kontrowersyjną przeszłością. To co zauważyli dziennikarze i politycy: Adam Bodnar nie otrzymał nawet słowa podziękowania od premiera Donalda Tuska.
To sygnał dla innych ekspertów, naukowców i profesjonalistów, którzy będą chcieli wspierać ten rząd, że nie będąc w strukturach partii koalicyjnych i nie mając swoich „szabel” w Sejmie, trudno jest o pozycję. To jest znak ostrzegawczy, który wielu odczyta właściwie.
Nie było łatwo być ministrem bez pleców i może dlatego jego misja się skończyła
– napisała na platformie X liderka Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska.
Według relacji mediów i komentarzy w internecie, rezygnacja z usług profesora Adama Bodnara w roli ministra sprawiedliwości była zaskoczeniem nawet dla jego najbliższych współpracowników. Nikt nie spodziewał się tak brutalnego potraktowania znanego prawnika, który dał swoją twarz i autorytet do wykonania najbardziej haniebnych celów tego rządu. Co prawda, nie udało się ich osiągnąć, ale bohater i ofiara ostatniej rekonstrukcji, stracił bardzo dużo: niewinność, autorytet oraz opinię wybitnego prawnika.
Umawiał się na cztery lata
Sam minister Bodnar jeszcze na kilka dni przed dymisją mówił w wywiadach, że „w ubiegłym tygodniu – pytany przez dziennikarzy o rekonstrukcję – brzmiał, jakby nie spodziewał się zwolnienia z rządu. Podkreślał, że z premierem „umawiał się z premierem na cztery lata pracy”.
Nie chcę przypominać scen z życia tych trudnych lat, gdy heroizmem wykazał się nowy minister sprawiedliwości pan Waldemar Żurek
– mówił podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk.
Ani słowa o odchodzącym ministrze, który od początku tego rządu przedstawiany był jak jego najjaśniej świecąca gwiazda. Nie wiadomo jeszcze, gdzie za kilka tygodni lub miesięcy znajdzie się Adam Bodnar, ale nawet jego kariera w europejskich trybunałach nie jest oczywista. Aby objąć jakąś funkcję, musiałby zrezygnować z mandatu w Senacie, a to oznacza nowe wybory i brak pewności, że wygra kandydat Koalicji Obywatelskiej.
To powoduje, że Bodnar będzie się musiał „męczyć” w Polsce do ostatniego momentu w którym premier Tusk pozwoli mu wyjechać po immunitet do Brukseli lub Strasburga. To nie stanie się wcześniej niż pół roku przed wyborami w 2027 roku, ponieważ tak stanowi prawo.
Smutny bilans i wnioski
Dzisiaj jedno jest pewne: żanim kolejny ekspert lub profesor wejdzie do rządu, aby firmować jego działania, po tym jak został potraktowany Adam Bodnar, zastanowi się trzy razy. Sam minister późnym wieczorem w środę opublikował bilans swojej pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Nie wygląda to dobrze, jeśli podsumowaniem pracy ministra sprawiedliwości jest wyliczanka ilości uchylonych immunitetów poselskich, aktów oskarżenia wobec byłego premiera lub I Prezes Sądu Najwyższego, a nie ma tam ani słowa o tym, co zyskali na jego pracy zwykli obywatele.
Robert Bagiński

