Na tle zaostrzających się relacji handlowych między dwoma największymi gospodarkami świata, Chiny postanowiły sięgnąć po jedno ze swoich strategicznych narzędzi gospodarczych. W odpowiedzi na agresywną politykę celną administracji Donalda Trumpa, Pekin ograniczył możliwości inwestowania chińskich firm na rynku amerykańskim. To sygnał, że wojna handlowa przybiera nową, wielowarstwową formę.
Cios gospodarczy zamiast dyplomatycznego protestu
Według ustaleń agencji Bloomberg, oddziały Narodowej Komisji Rozwoju i Reform – kluczowego ciała planowania gospodarczego w Chinach – otrzymały wytyczne, by wstrzymać procesy rejestracji i zatwierdzania nowych inwestycji chińskich podmiotów w USA. Formalnie decyzja wpisuje się w znane od lat podejście Pekinu, które stawia na kontrolę przepływu kapitału i ochronę interesów narodowych. Tym razem jednak kontekst jest jednoznaczny – to reakcja na politykę celną prezydenta Trumpa, który po raz kolejny sięga po taryfy jako instrument nacisku.
Nowe cła i stary konflikt
Zgodnie z zapowiedzią Białego Domu, 3 kwietnia wejdą w życie nowe cła w wysokości 25% na import samochodów, obejmujące nie tylko towary z Chin, ale mające ogólnoświatowy charakter. Decyzję tę Trump ogłosi oficjalnie o godz. 16:00 czasu nowojorskiego (22:00 czasu polskiego). Wcześniej planowano jej wdrożenie na 2 kwietnia, jednak przesunięcie nie zmienia wymowy działań – są one elementem szerszej strategii protekcjonistycznej, której celem jest zmniejszenie deficytu handlowego i „przywrócenie równowagi” w relacjach z partnerami gospodarczymi.
Inwestycje pod presją
W 2023 roku wartość chińskich inwestycji w USA wyniosła 6,9 miliarda dolarów – stosunkowo niewiele w porównaniu do wcześniejszych lat, ale nadal istotnie wpływająca na krajobraz relacji ekonomicznych. Teraz, w obliczu kolejnego zaostrzenia kursu, Chiny wyraźnie sygnalizują, że są gotowe na działania odwetowe o wymiarze instytucjonalnym. Zablokowanie ekspansji inwestycyjnej to nie tylko gest symboliczny – to decyzja mogąca uderzyć w konkretne sektory i partnerstwa biznesowe po obu stronach Pacyfiku.
Efekt domina?
Narastające napięcia między USA a Chinami ponownie wywołują niepokój wśród ekonomistów i obserwatorów globalnych rynków. Obie gospodarki są kluczowymi graczami w sieci zależności handlowych, a ich spór ma potencjał wywołania tzw. efektu domina – zarówno w kontekście łańcuchów dostaw, jak i inwestycyjnej niepewności w innych krajach.
W świecie po pandemii i w cieniu nowych konfliktów geopolitycznych, kolejna odsłona wojny handlowej może doprowadzić do kolejnych turbulencji. Dla Europy, krajów Azji Południowo-Wschodniej i rynków rozwijających się stawka jest wysoka – stabilność globalnej gospodarki zależy dziś nie tylko od surowców i technologii, ale także od subtelnej równowagi interesów między Pekinem a Waszyngtonem.
źródło zdjęcia: https://x.com/rick_baran/status/1903066905927434723/photo/1
Justyna Walewska