W sprawach bezpieczeństwa państwa obowiązuje jedna zasada nadrzędna: milczenie jest cnotą, a jedność państwa wartością. Tymczasem rządząca koalicja po raz kolejny postanowiła uczynić z kwestii strategicznej element bieżącej walki politycznej. Tym razem chodzi o polskie myśliwce MiG-29. W centrum uwagi…znów Radosław Sikorski.
Deklaracja szefa MON o gotowości do przekazania samolotów Ukrainie została szybko skonfrontowana z faktem, że prezydent RP, czyli zwierzchnik Sił Zbrojnych RP, nie otrzymał w tej sprawie oficjalnej informacji. Sam Karol Nawrocki przyznał to wprost, uspokajając jednocześnie opinię publiczną i deklarując wolę wyjaśnienia sprawy. Zachował się odpowiedzialnie. Nie wszyscy jednak uznali, że odpowiedzialność jest dziś w cenie.
Sikorski znów rumakuje
Zamiast spokojnych konsultacji i wewnętrznego wyjaśnienia rozbieżności, obóz rządowy postawił na eskalację i personalne ataki. Posłowie Koalicji Obywatelskiej otwarcie uderzają w szefa BBN Sławomira Cenckiewicza, sugerując, że to jego obecność ma być powodem pomijania prezydenta w kluczowych kwestiach bezpieczeństwa. To narracja groźna, bo podkopująca autorytet instytucji państwowych.
Najdalej poszedł jednak Radosław Sikorski. Szef MSZ zdecydował się ujawnić publicznie kulisy rozmów i sporów dotyczących MiG-ów, czyli sprawy o charakterze stricte strategicznym. I tu pojawia się pytanie, które wprost zadał Sławomir Cenckiewicz: po co?
Po co informować opinię publiczną, a przy okazji zagranicznych partnerów i przeciwników, o wewnętrznych napięciach i sporach kompetencyjnych? Po co wysyłać sygnał, że w Polsce decyzje w sprawach obronności są elementem politycznej wojny, a nie wspólnej odpowiedzialności?
Takie działania są nie tylko krótkowzroczne. Są realnie niebezpieczne. Jak trafnie zauważono, za granicą odbierane są one jako dowód, że z Polską – a zwłaszcza z prezydentem – nie warto nic ustalać, bo rząd może zrobić „na złość” coś zupełnie innego.
W polityce wewnętrznej można sobie pozwolić na ostre spory. W polityce bezpieczeństwa: nie. Ujawnianie kulisów decyzji wojskowych w imię doraźnej wojny z obozem prezydenckim to igranie z interesem państwa. I to igranie wyjątkowo ryzykowne.
Marta Grasegger

