Sześć lat po przyjęciu ustawy odblokowującej morską energetykę wiatrową, na horyzoncie polskiej strefy Morza Bałtyckiego wyrósł pierwszy turbinowy „drapacz chmur”. Konstrukcja stanęła na placu budowy projektu Baltic Power, a jej montaż ogłosiła w mediach społecznościowych minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, kwitując ten moment słowami „Mamy to!” .
Polska myśl i stal – łańcuch dostaw znad Wisły
Większość kluczowych elementów – od kabli lądowych i morskich produkowanych w Bydgoszczy, przez fundamenty wytwarzane w Żarach, Łęknicy, Niemodlinie i Czarnej Białostockiej, po dźwigi montowane w Kluczborku – powstaje w krajowych zakładach.
Część gondoli turbin wychodzi z nowej fabryki firmy Vestas w Szczecinie, co zamyka symboliczne koło polskiego udziału w łańcuchu dostaw. Dzięki lokalnym kontraktom na produkcję i logistykę, projekt działa jak „rozchodnik” – daje pracę dziesiątkom przedsiębiorstw, nim jeszcze popłynie pierwszy elektron.
Co dalej z morską energetyką wiatrową?
Według harmonogramu Baltic Power cała farma zostanie ukończona w 2026 r., a energia popłynie do krajowej sieci rok później. . Po niej w kolejce czekają kolejne koncesje o łącznej mocy ponad 5 GW. Jeśli tempo zostanie utrzymane, polski Bałtyk może w następnej dekadzie stać się „placem budowy” o znaczeniu porównywalnym z gdańskimi stoczniami lat 70. – tyle że zamiast statków będziemy eksportować zieloną energię i kompetencje inżynieryjne.
źródło zdjęcia: x

