Hiszpański nadawca publiczny RTVE zwrócił się do Europejskiej Unii Nadawców (EBU) z żądaniem przeprowadzenia szczegółowego audytu głosów oddanych przez hiszpańskich widzów w tegorocznym finale Eurowizji. Powodem są kontrowersje wokół wyniku głosowania publiczności, która przyznała maksymalną liczbę punktów – 12 – reprezentantce Izraela, Juwal Rafael. Dla wielu było to zaskoczeniem, zwłaszcza że hiszpańskie jury nie przyznało izraelskiej piosence ani jednego punktu.
RTVE zaznacza, że dotychczas EBU udostępniła jedynie ogólne dane – łącznie ponad 140 tysięcy głosów oddanych za pomocą telefonu, SMS-ów i internetu – ale bez informacji, jak dokładnie głosowano na poszczególne kraje. Zdaniem nadawcy to za mało, by mówić o pełnej przejrzystości.
Wątpliwości budzi także skala poparcia dla Izraela. Pojawiły się głosy, że izraelski rząd miał aktywnie namawiać do głosowania na swoją reprezentantkę, co mogło wpłynąć na wyniki. Przypomnijmy, że Izrael zdobył najwięcej punktów od widzów w całej Europie.
Sytuację dodatkowo komplikuje napięcie polityczne. RTVE wcześniej publicznie krytykowało udział Izraela w konkursie z powodu sytuacji w Strefie Gazy. Podczas transmisji półfinału hiszpańscy komentatorzy wspomnieli o ofiarach cywilnych, co spotkało się z protestem izraelskiej telewizji oraz groźbą sankcji ze strony EBU za wprowadzanie politycznych treści.
Hiszpania nie jest jedynym krajem, który zgłasza zastrzeżenia do tegorocznej edycji Eurowizji. Podobne głosy płyną z Portugalii, Serbii i Słowenii. Portugalska delegacja na przykład zarzuca organizatorom, że pominięto występ ich reprezentantki w oficjalnych materiałach promocyjnych, prawdopodobnie z powodu obecnych tam politycznych symboli.
Cała sprawa rzuca cień na tegoroczny konkurs i stawia przed organizatorami poważne pytania o transparentność i apolityczność Eurowizji, która oficjalnie ma być wydarzeniem jednoczącym, a nie dzielącym Europę.

